Nad flecisty zatrutą mogiłą
gości przybyło.
Siedem myśli zgrabnie ujętych
w przeklętych
wykrętach między liniami.
Od prostej, po molu, do krzywej.
A gości przybywa.
Dwanaście koszy pełnych odłamków
uderza go w czoło.
Żerdź biała, otwarcie pruje
powietrze
twórzcie, jeszcze!
Przeklęte urwisko, do ogromnego dołu
wyrzućcie grajdołu!
Od linii, do krzywej.
Od fletu, po skrzypki.
Nie płytki,
lecz serce ujmujący.
Nie po tym, jak skończysz,
marny człowiecze,
pozna cię sztuka.
Lecz po tym, chamie,
jak zaczną dworzanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz