Korwin pretensje ma o wszystko, to wiemy. Że jest zły, że Prawak, że ru-rurkowce, to też wiemy. Ale w życiu bym nie pomyślał, że ma taki tupet, żeby gadać takie bzdury.
Uznał, że wyprawa krzyżowa na Syrię byłaby niekiepskim rozwiązaniem. Przypomnę tylko, że haniebne czasy dla chrześcijaństwa, którym towarzyszyły wyprawy krzyżowe, to także okres, w którym torturowano mańkutów, a lokalne znachorki często sztukę medycyny mające lepiej opanowaną, niż ówcześni lekarze, trafiały na stos za czary. Ale pewnie, powróćmy do czasu krucjat. Przypomnę tylko, że krucjaty był kompletnym fiaskiem, ludzie umierali po obu stronach, ale to muzułmanie byli górą. Zachodowi całkowicie powiodło się tylko w jednej z siedmiu (dziewięciu, licząc wyprawy Fryderyka II i EdwardaI) wypraw krzyżowych. Reszta albo powiodła się w pewnym stopniu, albo kończyła się totalną katastrofą.
Co jest lepsze dla człowieka: jeśli papież powróci do rozwiązywania konfliktów zbrojnie, czy spróbuje nawiązać dialog? Panie Korwinie, dialog to nie znaczy kompromis a'la Wy możecie głosić, że jesteście groźni i zniszczycie świat, a nasi katolicy mają spokój, ale porozumienie. Może zrozumienie, o co tym ludziom chodzi, może pokój. Traktaty pokojowe były podpisywane w większości już po wojnie, gdy obie strony był świadome swoich strat, ale jedna niestety bardziej je odczuwała. Może tym razem do porozumienia doprowadzi dialog, a nie utrata krwi?
Co jest lepsze dla człowieka: jeśli papież powróci do rozwiązywania konfliktów zbrojnie, czy spróbuje nawiązać dialog? Panie Korwinie, dialog to nie znaczy kompromis a'la Wy możecie głosić, że jesteście groźni i zniszczycie świat, a nasi katolicy mają spokój, ale porozumienie. Może zrozumienie, o co tym ludziom chodzi, może pokój. Traktaty pokojowe były podpisywane w większości już po wojnie, gdy obie strony był świadome swoich strat, ale jedna niestety bardziej je odczuwała. Może tym razem do porozumienia doprowadzi dialog, a nie utrata krwi?
Czytywałem Frondę. Czytałem Gościa Niedzielnego. Czytałem wypowiedzi Prawicy, ale prezes KNP tym wpisem zakwalifikował samego siebie do największych idiotów sceny politycznej. To wcale nie pogardliwe określenie, idiotyzm to choroba psychiczna, której krótsza nazwa została zastąpiona przez negatywne znaczenie potoczne. Niestety, ale takie myślenie kwalifikuje Janusza Korwina-Mikkego właśnie w kręgu 6-latków. 6-latków, którzy są zwolennikami krucjat (!!!)
Jaki jest papież Franciszek każdy wie. Uosobienie spokoju, miłosierdzia i marzenia o światowym pokoju. Człowiek ten chce pokojowo rozwiązać także kwestie związane z wykluczonym kalifatem. Broń Boże nie poparł ekstremistów, tylko chce się z nimi porozumieć. Dlaczego nie, może to właśnie wyjście? Konflikty zbrojne jedynie pomagają wzbogacić się państwom, które wcale wzbogacić się nie muszą, co pokazuje sytuacja Iraku i wszelkich konfliktów temu podobnych. Po raz pierwszy człowiek szczerze chce zażegnania bestialstwa islamistów, ale to źle.
W tym kraju wszystko jest źle, bo kochamy narzekać. Ale jak już narzekamy, narzekajmy jak robią to dorośli, a nie 6-latkowie.