środa, 26 listopada 2014

Ogromny ból dupy.

   Korwin pretensje ma o wszystko, to wiemy. Że jest zły, że Prawak, że ru-rurkowce, to też wiemy. Ale w życiu bym nie pomyślał, że ma taki tupet, żeby gadać takie bzdury.

   Uznał, że wyprawa krzyżowa na Syrię byłaby niekiepskim rozwiązaniem. Przypomnę tylko, że haniebne czasy dla chrześcijaństwa, którym towarzyszyły wyprawy krzyżowe, to także okres, w którym torturowano mańkutów, a lokalne znachorki często sztukę medycyny mające lepiej opanowaną, niż ówcześni lekarze, trafiały na stos za czary. Ale pewnie, powróćmy do czasu krucjat. Przypomnę tylko, że krucjaty był kompletnym fiaskiem, ludzie umierali po obu stronach, ale to muzułmanie byli górą. Zachodowi całkowicie powiodło się tylko w jednej z siedmiu (dziewięciu, licząc wyprawy Fryderyka II i EdwardaI) wypraw krzyżowych. Reszta albo powiodła się w pewnym stopniu, albo kończyła się totalną katastrofą.
 
   Co jest lepsze dla człowieka: jeśli papież powróci do rozwiązywania konfliktów zbrojnie, czy spróbuje nawiązać dialog? Panie Korwinie, dialog to nie znaczy kompromis a'la Wy możecie głosić, że jesteście groźni i zniszczycie świat, a nasi katolicy mają spokój, ale porozumienie. Może zrozumienie, o co tym ludziom chodzi, może pokój. Traktaty pokojowe były podpisywane w większości już po wojnie, gdy obie strony był świadome swoich strat, ale jedna niestety bardziej je odczuwała. Może tym razem do porozumienia doprowadzi dialog, a nie utrata krwi?

   Czytywałem Frondę. Czytałem Gościa Niedzielnego. Czytałem wypowiedzi Prawicy, ale prezes KNP tym wpisem zakwalifikował samego siebie do największych idiotów sceny politycznej. To wcale nie pogardliwe określenie, idiotyzm to choroba psychiczna, której krótsza nazwa została zastąpiona przez negatywne znaczenie potoczne. Niestety, ale takie myślenie kwalifikuje Janusza Korwina-Mikkego właśnie w kręgu 6-latków. 6-latków, którzy są zwolennikami krucjat (!!!)

   Jaki jest papież Franciszek każdy wie. Uosobienie spokoju, miłosierdzia i marzenia o światowym pokoju. Człowiek ten chce pokojowo rozwiązać także kwestie związane z wykluczonym kalifatem. Broń Boże nie poparł ekstremistów, tylko chce się z nimi porozumieć. Dlaczego nie, może to właśnie wyjście? Konflikty zbrojne jedynie pomagają wzbogacić się państwom, które wcale wzbogacić się nie muszą, co pokazuje sytuacja Iraku i wszelkich konfliktów temu podobnych. Po raz pierwszy człowiek szczerze chce zażegnania bestialstwa islamistów, ale to źle.

   W tym kraju wszystko jest źle, bo kochamy narzekać. Ale jak już narzekamy, narzekajmy jak robią to dorośli, a nie 6-latkowie.

wtorek, 25 listopada 2014

B'K'

   Polityka jest wszędzie. W szkole od dawna, ale w jej strukturach... Jeszcze nie wszędzie, ale wchodzi. Jak nie drzwiami, to oknem.

   Mój faworyt? Przyciągają hasła, przyciągają przedstawiciele, plakaty, kolory, filmy, muzyka, wszystko to, co widać. Przyciąga nazwa. Przyciąga wszystko, co da się zauważyć.

   Dylemat: czy młodzi uczą się niespełniania obietnic, czy wpychania polityki do każdego aspektu życia? Obydwie opcje są równie odrażające, co ciekawe. To dobra droga, może wkrótce przyjdzie czas na większą edukację gospodarczą? Tym razem coś przydatnego, może podatki, zakładanie lokat, szukanie ofert...?

   Co wybiera MuodyZgred? Ironiczny, prześmiewczy cham wybierze zawsze coś, co ekstrawaganckie i logiczne, spójne, a jednocześnie kontrowersyjne i trudne do zrozumienia. Droga Konopo, Beka może być dobrą drogą. Nikt tego nie wie, nikt nie oceni wystarczająco bezstronnie. Tym bardziej ja, do cholery!

   Ale można się zasugerować. Nie mam pojęcia, które z obietnic polecą do kosza. Bo część poleci na pewno, taka jest kolej rzeczy - jeśli wejdziesz w politykę, musisz działać według jej praw. A te są brutalne, kłamliwe i odstraszające. Wybierz mniejsze zło.

   That's my choice, but fuck me, right?

sobota, 22 listopada 2014

Jestem dojrzałym dzieckiem.


"Gdy nie pozostaje mi nic innego, staram się śnić jak dziecko"
~Ojciec [Viggo Mortensen], The Road

   Dziecku zazdrości Dorosły wiele. Beztroski, ogromu czasu, którego nie pożytkują na polityczne dysputy, tylko używają mniej mądrze na boisku [Tak, Zgred uważa, że czasu się używa, bo czas jest jak narkotyk - potrzebny tym bardziej, im dłużej żyjemy bez niego]. Czego zazdrości Dorosłemu dziecko? Przecież niczego nie rozumie. Niczego nie wie. Nie pojmuje, jak działają systemy, które stworzyli ludzie.

   Zaczynają Dorośli dzień od higieny, posiłku. Potem praca. Praca nużąca, wyczerpująca i trudna, której dziecko nie rozumie. A po pracy chęć, marzenie powrócenia do życia dziecka. 

   Dorosły stworzył rutynę, od której chce uciec. Dlatego dziecko nie może go zrozumieć. Przecież nie myśli logicznie i na niczym się nie zna, toteż nielogicznie wywnioskowało, że po co komuś telewizor, jeśli marzy o książce? Dlaczego kupił telefon, skoro chce z kimś porozmawiać w cztery oczy? Po cholerę stworzył rzeczywistość, od której notorycznie chce uciec, by poczuć się jak dziecko? Mimo wszystko, zaczynam przyjmować tę nielogikę jako element mojego życia. Zaczynam twierdzić, że dziecko mnie nie zrozumie. Dojrzewam.

   Jeśli to stanowi kwintesencję dojrzewania, czy tak naprawdę chcemy dojrzewać? Czy dojrzewanie musi oznaczać ucieczkę od tego, o czym marzymy, co jednocześnie potępiamy i uważamy za dziecinne?  

   Oby każdy znajdował w sobie dziecko. To chyba najlepsze życzenia dla wszystkich Dorosłych.

środa, 19 listopada 2014

Konzentrationslager Tod.

   
 
    Jeszcze przed II wojną światową na historii, już po holokauście i reifikacji w literaturze i poezji. Idealny czas na odwiedzenie dawno opuszczonego, a jednak przepełnionego miejsca -

K.L. Auschwitz-Birkenau

   Zacznijmy od apelu. Niechaj każdy, kto jeszcze tego nie uczynił, odwiedzi to mroczne miejsce. Sformułowanie, że "warto" wydaje się być nie na miejscu, dlatego napiszę - powinno się. Dla uczczenia pamięci tych, którym nie było dane dożyć czasów małych problemów i prostych rozwiązań.

   Milion sto tysięcy. Kraków, Katowice, Chorzów i spora część Bielska-Białej znikają w ciągu pięciu lat. Zostaje po nich sterta ubrań, podpisanych walizek, przydatnych protez, przerobionych i jeszcze niewykorzystanych włosów i popiół. Tony popiołu rozsypane po Ich świecie - hektarach obozowej historii K.L. Auschwitz-Birkenau.

    Mroczne miejsce. Sama brama, wciąż drwiąca ze śmierci tysięcy nie wzbudza takich emocji, jak to, co znaleźć można za murami. To nie obóz koncentracyjny. To maszynka do zabijania Żydów, a przy okazji i reszty świata - niepotrzebnej Übermenschowi.
   Chwytają za serce włosy. Okulary, walizki, zużyte puszki po cyklonie, dokumenty, zdjęcia i obrazy. Chwytają za serce baraki. Chwyta za serce to, co można zobaczyć i to, co dostrzegam w wyobraźni. Na moją zgubę wyobraźnię mam cholernie dobrą, i tak nie potrafię stworzyć sobie wizji, jak można tu wytrzymać. Tydzień, noc, godzinę, śmierć.

   Ktoś powiedział mi, że trzeba potrafić się wzruszyć. Będąc kobietą, będąc mężczyzną (przepraszam za generalizację, tym razem szczerze). Warto, a nawet trzeba. Wchodząc - pogodnie, silnym, stabilnym krokiem, szybko. Wychodząc - w milczeniu. Tak warto, a nawet trzeba. Tak ktoś mi powiedział.

   To wszystko działo się naprawdę. Słowa przewodnika, które najbardziej zapadły mi w pamięć? Dwa cytaty.

"Tu dziennie umierało dwieście osób, nie licząc tych z komór."

"Alianci wiedzieli. Na fotografiach lotniczego wywiadu widoczne były tabuny ludzi prowadzonych na rzeź do gazu. Nikt nie zareagował. Wiedzieli."

To ludzie ludziom zgotowali ten los.
Zofia Nałkowska

wtorek, 18 listopada 2014

Jak traktować satanistów?


   Empik to jednak ma tupet. Zbliżają się pierwsze z dwóch najważniejszych świąt chrześcijańskich, a ci do jego promowania zatrudniają satanistę. Miłego, naprawdę szarmanckiego, cholernie inteligentnego satanistę.

   Święta zawsze kojarzyły mi się z piernikami, Coca-Colą, świątecznymi ramówkami sieciówek i klockami Lego. Czyli z tym, co małe dziecko widziało w telewizji. Aż strach pomyśleć, że dzisiejsze pokolenia kilkuletnich pociech mogą skojarzyć święta z twarzą satanisty! Miłego, szarmanckiego... Niby trochę głupio zrobili, zatrudniając Adama Darskiego do kampanii promującej święta. Otwarcie powiedział, że nie znosi tego święta, woli ciepłe kraje od tradycji, etc. Jednak patrząc z drugiej strony, to zagranie marketingowe. Nawet MuodyZgred o tym napisał. Wszyscy napisali. I o to chodziło, każdy dowiedział się o kampanii marketingowej Empiku. Czy sklep odnotował straty? Bzdura! 

     Marketingowcom Empiku chylę czoła, składam gratulacje, gdyż to był znakomity krok. A sama postać Adama Darskiego - cóż, to prawda, że nie znosi świąt Bożego Narodzenia i w ogóle jakichkolwiek świąt związanych z wiarą chrześcijańską. Ale na miłość boską, to nie powód do odwoływania co drugiego jego koncertu! Nawet, jeśli posuwa się do tak kontrowersyjnych czynów. Podczas, gdy wystawianie spektakli sado-maso mieści się w ramach sztuki nowoczesnej, uwielbianej przez rzesze dzisiejszych koneserów, jego jeden wybryk stał się tematem rozmów i przeklinania. Dla pana Darskiego Biblia to jedynie książka - (ciekawy przypadek, gdyż ja - drąc "Pana Tadeusza" - pewnie nie dostałbym wyroku sądowego) niestety . Ale to nie powód, abym go potępiał. Przeciwnie, jako przykładny katolik powinienem się za niego pomodlić. A zakładam, że przykładnym katolikiem powinien być każdy z nas.

sobota, 15 listopada 2014

Nikim bądź mi


1.
  Psychologiem bądź mi

Co mię do życia przekona gwałtownie

  Głazem bądź mi

Miast cienia, upiory uchowasz dla mnie
   
   Struną bądź mi

Zagrasz moje gołe słowa dumnie

   Marzeniem bądź mi

Uciekaj gdy tylko spojrzę przelotnie
     
Ref.

Kiedyś zrozumiem czytając
że byłem sam sobie
Sam sobie byłem, nic w sobie nie mając
odwracam się plecami w grobie

2.
   Ratunkiem bądź mi

Nie umiem swej twarzy rozpoznać w tłumie

   Taflą bądź mi

Utonę, ratuj, bo pływać nie umiem

   Skrawkiem bądź mi

Uronię rozpacz ukradkiem w zadumie

   Bądź mi,

Bądź albo gwałtownie zwariuję 

poniedziałek, 3 listopada 2014

Jak się do mnie zwracać?

   Trudno określić, kim jestem, bo sam siebie znam dopiero osiemnaście lat i niekiedy się dziwię, że ludzie mnie jeszcze nie zaszlachtowali. Jestem arogancki, wulgarny (bardzo wulgarny), dobrze wychowany, rzadko skromny (pracuję nad tym), w paru dziedzinach uzdolniony, choć nie tak, jak bym sobie tego życzył... To tylko puste określenia. Podporządkowywane każdej osobie, a jeśli nie każdej, to 4/5 z ludzi.

   Jestem przede wszystkim facetem, dopiero potem poetą. Moja dusza artysty niekiedy przegrywa z naturą, czego wcale nie jest mi wstyd. Dobrze niekiedy być dresem i uznać, że widziało się niezłą laskę. I dobrze niekiedy być poetą i napisać, że 

Dzień był piękny, nieśmiały
nie mniej niż ona, nie bardziej.
Miała figurę śnioną
przeze mnie.

I tak można wyrażać uczucia, określić swój nastrój. Złoty środek? Nie istnieje. Gdyby istniał, może znalazłbym dziewczynę. Albo wyprostował zęby, nie wiem.