poniedziałek, 8 września 2014

Chyba dobrze teraz żyć

    Czytając "Sklepy Cynamonowe" Bruno Schulza myślałem, że skonam w konwulsjach. I do teraz nie wiem, czy z zachwytu, czy obrzydzenia. Sam zbiór opowiadań skłania do refleksji mimo, że powierzchownie wywnioskować można, iż to sztuka bardzo niskich lotów. Wręcz przeciwnie, prosty opis każe nam naprawdę dogłębnie analizować każdy czytany fragment, najpierw indywidualnie, dostosowując nasze postrzeganie do zamysłu autora, a potem zlepiając ostrożnie wszystek myśli w całość. Jak to ujął pewien zdolny, młody wieszcz - opisy są niesamowite, bo pełne wszystkiego. 
W takim kontekście bardzo trudno o dogłębną i rzeczową analizę i interpretację, ale podobno się da, inaczej zbiór owych opowiadań nie widniałby w podstawie programowej naszej ukochanej matury. Między innymi za to kocham Polskę - mamy zdolnych pisarzy zaskakujących mnie na każdym etapie marnego żywota.
   Dosyć słodzenia. W każdym wpisie musi być trochę brudu i błota. Oniryzm nie przypadł mi do gustu. To tak, jakby w celach w Guantanamo wieszać pocztówki z wakacji na Kostaryce. Jednym się spodoba, a inni zjedzą kolorowe kartki na czczo. Nie twierdzę, że chcę poezję oniryczną zjeść i wypluć bardziej romantyczne, piękniejsze wiersze. To kwestia gustu.
   Z drugiej jednak strony rozumiem problematykę epoki. Człowiek jest zmienny i to zrozumiałe, że w pewnym momencie potrzebuje odskoczni od panującej niepodzielnie problematyki utworów. Tak, jak starożytny koncept teatru bywa zapominany na rzecz nowoczesnej sztuki wystawianej przez najznamienitsze osobistości, często nierozumianej przez 90% społeczeństwa, tak i Realiści postanowili zawiązać komitywę sprzeczną z dotychczasowym surrealizmem i jemu podobnymi. To dobre posunięcie. Dzięki niemu możemy teraz tworzyć według własnego, nieograniczonego konceptu, narażając się na konstruktywną jedynie krytykę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz