niedziela, 7 września 2014

Jak się nie zmęczyć w weekend?

    Jest weekend, chyba z 20 osób już o tym na Facebooku napisało, po czym wypowiedziało się w jakimś komentarzu, że denerwuje ich takie informowanie o dacie. What the fuck, world?!

    Ale mniejsza, nie o tym. Dla wielu osób weekend to prawdopodobnie jedyna data, kiedy można rozejrzeć się za dorywczą pracą. Sam niekiedy takich ofert poszukuję, stąd wielki szacunek do owych towarzyszów. Choć z drugiej strony to trochę przykre, że jedyny wolny czas w tygodniu poświęcamy na... pracę. I więcej pracy. Na studiach, nieraz już w liceum... Od posadki hostessy, po rozdawanie ulotek, jakiś etacik korpo-dziwki (wcale tego nie neguję, korpo-dziwki są super i zarabiają stosunkowo sporo, jeśli potrafią się ustawić!). To wszystko naprawdę przykre.

    Zarabiamy w sobotę, żeby wydać w niedzielę. To jest sposób, jak zarobić żeby się nie narobić. Dopiero kiedy dochodzi czynsz, media i takie tam, pojawiają się schodki. Dobrze mają ci, którzy ukończyli Wyższą Szkołę Robienia Hałasu, bo balują za hajs matki z dyplomem w ręku i papieroskiem w drugiej.

    I dobrze, że wydajemy. Lepiej wydawać swoje, niż latać po kieszonkowe do biednych rodziców. Jeśli moje dziecko w przyszłości stwierdzi, że woli iść ja kilka godzin do nieco nudnej, ale niewymagającej zaangażowania mięśni pracy tylko po to, żeby zarobić na swoje zachcianki, osobiście mu taką pracę znajdę. Mamo, Tato, dziękuję Wam za wszystkie lata kupowania pieluch, tych pysznych deserów Gerbera (matko, dalej to uwielbiam), książek, zeszytów, plecaków, butów i ubrań - bo za piwo i narkotyki płacę ze swoich! Możecie być dumni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz