Jeśli poezja jest najtreściwszą, najpiękniejszą i najwyższych lotów formą wypowiedzi istniejącą na Ziemi, to muzyka musi ją w sobie zawierać. Trudno jest ustosunkować się, która forma jest "lepsza" artystycznie. To tak, jakby wybierać co bardziej prawilne: Kołczan Prawilności, czy Uliczny Rydwan Prawilności.
Na przestrzeni lat udoskonalano obydwie formy. Nieraz jedna zawierała się w drugiej. Muzyka w poezji to często wykorzystywany motyw pomagający lepiej zobrazować rzeczywistość. Z kolei wierszowany tekst zwrotek utworu może i nie zyska takiego HasztagFejmu, jak proste, ludowe "Ona tańczy dla mnie", ale udoskonali utwór i doda mu esencji zajebistości [ przyp. red. krasa, powab, urokliwość ]
Nie jestem zwolennikiem opinii, jakoby poezja górowała nad muzyką i odwrotnie. Dowiedziałem się dziś, że dobry wiersz pisze się przez pięć minut, a poprawia miesiącami. Idąc tym tropem, dobry utwór tworzy się miesiącami i nie poprawia w ogóle. Czy jednak jedna cecha miałaby przesądzić, która forma wygra odwieczną batalię?
Zarówno poezja, jak i muzyka towarzyszyły nam od dawien dawna. Pomagały postrzegać rzeczywistość przez pryzmat uczuć, które jakoby narzucał nam autor, ale także tych, które same pchały się do naszych myśli. Przeplatały się, wspólnie pomagając interpretować rzeczywistość, pomagając tę rzeczywistość przetrwać. Podobnie, jak Mickiewicz zlany potem po bohaterskim odwrocie do Paryża pomagał swoją poezją, stojąc za bezpiecznymi murami Paryża nawoływał Polaków do rewolty, tak muzyka nakazywała walczyć - najlepszym przykładem fleciści, dobosze i orkiestry nieraz liczniejsze od samego wojska, podnoszący morale muzycy grający piękne, patriotyczne melodie.
Co nastąpiłoby, gdyby
miast słodkich dźwięków skowronczego śpiewu,
wrednego dzwonka i polifonicznej orkiestry
budził nas
Mickiewicz, Kochanowski, Rej trenami?
Równie niechętnie wstawalibyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz